Gdy życie staje się piekłem czyli dawny michaela.blog.onet.pl
Fakt bycia sobą2/20/2022 Niby dawno mnie tu nie było ale nie oznacza to tego, że o tym blogu kompletnie zapomniałam. Jestem sobą i nic tego nie zmieni jak i mogę powiedzieć z ręką na sercu, że nawet jeśli moje wybory miałby odsunąć ludzi od siebie to nie oznacza to abym się komukolwiek podporządkowywała!!!
Bycie sobą oznacza tylko i wyłącznie przystawanie na swoim a nie na byciu czyjąkolwiek marionetką. Ten blog se żyje, przetrwał już niejedną wichurę jak i będzie trwać nawet jeśli oznaczałoby to abym reaktywowała moje pozostałe "uśpione" stare blogi. Blog ten duzo także dla mnie znaczy jak i dać mogę za wygraną tym co twierdzili, że ja jestem złym człowiekiem. Może i do ideałów ludzi czy wzorców osobowych nie należę ale fakt bycia sobą pozostaje. Ale ja trwam w tym wichrze życia swego jak i staram się żyć jak ciężko by mi nie było!!! Ci ludzie, którzy mnie znają wiedzą gdzie mnie szukać jak i po co ja bytuję w blogosferze. Odkąd bowiem 20 stycznia 2007 roku ukazał się mój pierwszy w życiu blog dziś nazywający się florian.mozello.pl jak i niegdyś był to kouichi.blog.onet.pl bo wszyskie inne loginy były zajęte to ja wkraczając do bloggosfery jako "Kouichi" zaczynałam żyć i jest ok. Blogi pisze do dziś jak i obecnie znaleźć mnie możecie gdzie tylko się mnie wyszuka a boję się tylko jednego-że kiedyś i o mnie zapomną ludzie a więc aby ocalić się od zapomnienia mogę pisać ile wlyzie!!! Jest "OK" więc jest dobrze. A tymczasem napiszę tu parę postów i moi stali Czytelnicy tego bloga moga poczytać co u mnie bo jak ktoś jest uparty bądź szukać nie umie gdzie obecnie blogguję to pokażę WAM teraz moje obecne życie.
0 Komentarze
Ciągle tylko ta miłość4/17/2017 Lubię bardzo Violettę czy Soy Lunę,jednak wkurza mnie fakt,że za bardzo we wszelakich serialach ukazywana jest miłość...
Ta się zakochała w tym a ta tworzy parę z tamtym... To jakaś paranoja. Jestem singlem i każdą formę przybliżenia się do siebie traktuję jako atak na własną osobę. Miewałam w swoim życiu różnych mężczyn. Zawsze próbowałam sobie wmówić,że "kocham",że to "ten" jedyny lub po prostu,że gościu,który jest do mnie miły to coś do mnie czuje lub co gorsza o zgrozo-odwzajemnia sympatię!!! Moim zdaniem nie znam przykładów sławnych aleksytymików czy osobowości schizoidalnej,która to by tworzyła jakikolwiek związek czy też na stałę kogoś miała... Moim zdaniem życie nie jest od tego aby kochać bo kochać można wiele razy-a żyje się tylko raz. Życie jest od życia. Rzeczy,o których nie mówi się głośno...4/17/2017 ..ba,a nawet zamiata się pod dywan!!!
Ludzie nie znoszą mówić gdy są na coś chorzy. Uważają,że choroba ich ogranicza jednak moim zdaniem nie widzę tu ograniczeń czy przeciwwskazań do normalnego życia oraz dążenia do szczęścia podczas gdy inni zdrowi nie doceniają tego co tak naprawdę mają. Kiedyś żyłam w innym świecie-myślałam sobie,że jestem taka jak wszyscy jednak mój brak uczuć utwierdził mnie w przekonaniu,że ja jednak zawsze byłam na to chora. Czy choroba jest dla nas zbędnym balastem czy też karą za coś??? Nie uważam. Choroba to cenny dar,którego to nie możemy lekceważyć i musimy nauczyć się z nim żyć. Jeżeli kiedykolwiek zauważycie u siebie pierwsze objawy jakiejkolwiek z chorób-może to być nawet zwykła cukrzyca to po woli oswajajcie się z tym wszystkim zamiast mieć związane ręce. Często ludzie,którzy chorują latami są bardziej wrażliwsi na przykład na krzywdę innych niż zdrowe osoby-egoiści. Kiedyś...4/17/2017 ...wydawało mi się,że mam jakieś uczucia,że potrafię nawet kochać.
A jak bardzo się pomyliłam,że coś w sobie mam. Życie z diagnozą nia jest co prawda łatwe,jednak nauczyłam się "kochać" swoją aleksytymię właśnie. To,że jestem jaka jestem nie oznacza,że jestem kimś zupełnie gorszym niz ktoś kto ma męża czy dzieci. Nigdy nie chciałam mieć męża czy dzieci i zawsze czułam się inna-taka dojrzalsza od rówieśników co utwierdziło mnie w przekonaniu,że coś musi być ze mną nie tak. Zawsze marzyłam o karierze na scenie Techno-o karierze u boku DJ-i,w których się ponoć podkochiwałam,ale moim zdaniem to nie była miłość a fascynacja kimś sławnym lub kto zdobywał sławę. Wielu ludziom przez to też życie zniszczyłam... Ale nauczyłam się z biegiem lat izolować od siebie to co złe. Nie jest mi trudno pisać o mojej chorobie-jestem wręcz z niej dumna. O mojej chorobie...4/17/2017 Jestem osobą chorującą na aleksytymię...
Taką mam diagnozę... "Aleksytymia" "Oziębłość emocjonalna". Jestem więc emocjonalną analfabetką,jednak staram się z tym żyć. Brak uczuć nie przeszkadza mi w codziennych relacjach międzyludzkich,ponieważ mam przyjaciół jednak jestem także osobowością schizoidalną,co się może łączyć lub nie łączyć z moją aleksytymią. Ogólnie symbol mojej choroby to "02 P" jak choroby psychiczne. Moim zdaniem żadna choroba nie jest tak straszliwie ciężka aby nie dało się z nią żyć. Po prostu trzeba zawalczyć z własnymi słabościami oraz nauczyć się zaakceptować siebie. Takim jakim się naprawdę jest. Pamiętacie,że tego samego dnia-11 grudnia 2008 roku rano kupiłam sobie na dworcu głównym PKS w holu dworca gazetę Fun Club,w którą się zaczytałam i przez to zagapiłam się i uciekł mi tramwaj.
Tego samego dnia,w szkole gdy miałam ze sobą tę gazetkę to moje koleżanki Ania W.,której najpierw chciałam dac te kolczyki a potem dałam Agnieszce to chciała sobie pooglądac tę gazetkę. Dałam jej do obejrzenia a gdy Ania zobaczyła,że jako dodatek są kolczyki to pytała się czy je mam i mogę jej pokazac więc wyjęłam je z mojej torebeczki Winx,którą miałam na szyji i pokazałam jej i chciałem jej je nawet dac ale nie wzięła.Potem gazetę po niej chciała obejrzec Agnieszka,której dałąm te kolczyki oraz,z którą zawsze zagadywałam do DJ’a ROTTWAG’a i gdy Agnieszka,która oglądała ją na lekcji siedziała za mną w ławce obok tego głupiego Krzycha,który podał mnie kiedyś za to,że wyśmiewałam się z jego brzydkiej i grubej ciężarnej żony to Agnieszka powiedziała mi jak oglądała tę gazetę,że ona tych wszystkich gwiazd nie zna co tu o nich piszą i pytała się mnie czy ja ich znam a ja zapytałam się jej czy mam ich znac osobiście. Pokazałam jej,która to jest Miley czy Selena Gomez a gdy Agnieszka czytała o Selenie Gomez to wymówiła to tak jak się pisze podczas gdy ja poprawiłam ją,że wymawia się „Selina” a nie „Selena”.Obok Agnieszki siedział ten głupi Krzychu i coś tam nadmienił,że on woli gazety o polityce i padło nazwisko jakiegoś polityka a ja się go zapytałam czy on tego polityka zna bo ja go nie znam to on zadał mi pytanie czy ma go znac osobiście. Naśmiewałam się znowu z Krzyśka,że niedawno urodził się jego zasrany Wiktorek i on teraz nie ma czasu na nic i po co on tu do tej szkoły chodzi ale szkoda mi było słów na takiego. Podczas gdy były jeszcze lekcje i były zajęcia z administracji publicznej to podczas przerwy znowu wychwalałam się,że oprócz magisterki zrobię sobie doktorat.Na to mój kolega Piotrek S. powiedział mi,że doktorat idzie kupic i ja na pewno sobie kupię na Świebodzkim!!! Te słowa doprowadziły mnie do płaczu i przez to wyzwałam go „Ty gnido Świebodzka!!!”.Wszyscy się z tego smiali ale mi nie było do śmiechu!!!Naprawdę czułam się jak dziwka z dworca,że ktoś każe mi coś kupic a do tego na dworcu bo jest taki bazar jak Dworzec Świebodzki!!!Płakałam z tego powodu niemal przez wszystkie pozostałe zajęcia. Po zajęciach tez płakałam ale moja koleżanka Agnieszka pocieszała mnie i gdy poszłyśmy do sali informatycznej by rozmawiac poprzez moje konto na uptrax.de z DJ’em ROTTWAG’iem to pożaliłam mu się i powiedziałam mu,że nie jestem dziwką z dworca.DJ ROTTWAG pocieszał mnie ale dla mnie to co powiedział Piotrek S. było takie raniące,że zabolało mnie to. Gdy rozmawiałam z DJ’em ROTTWAG’iem poprzez internet to nagle Agnieszka sobie kichła i ja życzyłam jej by żyła 200 lat a DJ ROTTWAG gdy mu to opisałam,że życzyłam gdy sobie kichła mojej koleżance Agnieszce by żyła 200 lat to powiedział mi,że nikt 200 lat nie żyje. Jakby to były słowa,któe poprzedzały to,że na następny dzień moje szczęscie zgaśnie… DJ ROTTWAG wiedział wszystko o mojej miłości do pana Pledger’a oraz to,że bardzo chcę byc taka jak on-świetną DJ-ką a ja się tego wstydziłam.Teraz się nie mam co wstydzic. Z DJ’em ROTTWAG’iem zawsze świetnie mi się gadało.Teraz jesteśmy skłóceni. Ten post ma byc uzupełnieniem tego co było w szkole zanim wyszłam by kupic tę bluzkę z krótkawymi rękawami.Ten post ma dokłądniej ukazac to co działo się w szkole w moim życiu w ostatni dzień życia pana Pledger’a.W szkole,w której wykładał pan Pledger-moje szczęscie,które zgasło. Teraz to tylko wspomnienia… Kiedy tak czatowałysmy z DJ’em ROTTWAG’iem to w międzyczasie podesłał nam jakieś biografie i uczył nas przeredagowywania textu na wyłapywanie najlepszych i konkretnych informacji na przykłąd piłkarz taki i taki ma lat 37 zaiast pisac,że urodził się w roku 1971 bo zwykły czytelnik nie będzie przywiązywał wagi do liczenia tego ile ma już lat.No i przedstawił nam biografie ludzi,które pisał jakiś facet co na spotkaniu literatów(bo uczył nas jak się pisze powieści)był traktowany jako presona non grata.Nawet nam powiedział ile ten facet co był presoną non grata ma lat-podkreślił to,że jest w wieku pana Pledger’a!!!Czy on się ze mnie naśmiewał czy chciał mi pokazac,że wie doskonale,że chyba gwiżdżę sobie na robotę DJ-a bo wolę zostac pracowniczką naukową jak pan Pledger!!!Nie prawda!!!Ja chcę na scenę Techno!!! Po jakimś czasie kiedy Agnieszce znudziło się już czatownie na komputerze to sobie poszła ja zostałam,że też tak powiem”sam na sam”z DJ’em ROTTWAG’iem. Napisał mi wtedy kiedy mu napisałam,że Agnieszka sobie poszła(a szkoda bo miała się jeszcze ze mną fotografowac!!!)a on mi odpisał:”Wiem o wszystkim”.O wszystkim to znaczy o czym???Wytraszyłam się.Napisał mi,że czytał to wszystko na moim blogu!!!Zapytałam się na którym i co wyczytał ale on mi odpowiedział,że wie o tym kominie i o Nadodrzu!!!Napisałam mu,że nie życze sobie aby on czytał cokolwiek co nie jest adresowane do niego tylko to gdzie o nim pisze a on tłumaczył mi się tym,że szukał na moim blogu swoich zdjęc i tego gdzie pisze o nim,że to wspaniały DJ.Aż mnie zatkało,że wie o Nadodrzu.No tak-nie wyprę się tego. Napisałam do niego co trzeba robic aby zostac takim jak on-wspaniałym DJ-em a on mi odpisał,że to zależy. Napisał mi,że on wiele razy spotkał się z odmową ze strony wytwórni płytowych,które uważały,że to co tworzy jest przeciętne.No i powiedział mi,że jak będę chciała pójśc do klubu to się idzie do właściciela albo do organizatora imprezy i sie mówi konkrety jaki rodzaj muzyki się gra i czy ma się ze sobą włąsny sprzęt a nie jakieś wiadomości jaka szkołę się skończyło i tym podobne.Ale byłam zdziwiona-DJ ROTTWAG to wszystko czytał.Czytał to jak klnę i jak płaczę,że nie wróce na Nadodrze.Ale on mi powiedział,że raczej tam dobrze pisałam o Nadodrzu.Nie było to zbyt fajne…To z tej racji,że chciałabym byc prawdziwą DJ-ką ubrałam sobie dzisiaj bluzkę z napisem „Music School”. Po tym jak pogadałam z nim to poszłam zaraz do znajomej sprzedawczyni bluzek z Witch i byłam oglądac czy nie ma jeszcze czegoś fajnego.Po tym jak nie było nic fajnego to poszłam sobie na rynek gdzie czekałam na tramwaj na Nadodrze i kiedy siedziałam już w tramwaju to zauważyłam przejeżdżając jakiś sklep mniej więcej na ulicy Paulińskiej.Kiedy wysiadłam z tramwaju tuż na Skwerze Sybiraków to poszłam na nogach mały kawałek do tego sklepu i przeglądałam ciuchy.Na dworze był wystawiony pod sklepem wieszak z odzieżą na przecenie i tak przeglądałam bluzki na przecenie i szukałam czegoś na siebie.Potem weszłam do środka i tam tez szukałam czegoś na siebie.Jeszcze raz wyszłam na dwór tam pod sklep gdzie był ten wieszak i tak się zastanawiałam czy nie wziąśc takiej czarnej prześwitującej bluzki,któa była bardzo podobna do tej jaką nosiła kiedyś Joss Stone.Mniej więcej takie coś: I tak się zastanawiałam z racji tego,że kosztowała bardzo niewiele i musiałam naliczyc czy tyle akurat mam no i przy okazji jeszcze przeglądałam inne bluzki na przecenie no i nagle w pierwszym rzędzie natrafiłam na bluzkę,która bardzo mi się podbała.Nawet to nie jest bluzka tylko bluza czy coś w tym stylu!!!Nie czekając długo pognałam do przymierzalni gdzie przymierzyłam i leżała na mnie świetnie!!!Tyle,że rękawki były na mnie za krótkie ale ja takie lubię tyle,że jak moja zasrana mamizda mnie w niej zobaczy to te rękawki skrytykuje jako pierwsze!!!Bluzka ta ma z tyłu motyw z dwoma całującymi się lwami jak u logo zespołu Blank&Jones i nawet przypominiał mi sie wierszyk mego autorstwa: „Wiosną ptaszki podśpiewują Dziadek z babcią się całują Koty pięknie się ruchają Na intymnośc nie zważają Cipka mokra mały stoji jak sosna Oj-widac,że przyszła wiosna” Kupiłam tę bluze bez wachania.Tę czarną.Oto ja w niej: Jak widac rękawki za krótkie ale ja lubię takie.
To realna ja-mam 192 cm wzrostu co widac bardzo dokładnie tutaj na tle drzwi a i mój wiek-35 lat uwidacznia się wyraźnie.Na tym zdjęciu wyszłam jakbym miała z 50 lat!!!I na szyji mam tę torebkę gdzie schowałam te kolczyki i futerał na komórkę na prezent.No i mam moje ukochane różowe spodnie,które niestety też są już „świętej pamięci”bo daty 10 lutego 2009 przewróciłam się i odarłam je i moje kolana:(((Kolana już się zagoiły ale spodnie nie zrosną się a nie chcę ich cerowac:(((Mam już nowe ale to nie to samo:((( Data 11 grudnia 2008 roku przywitała mnie utworami ROTTWAG-Lick My Skin :
http://www.uptrax.com/music/player/playerframe.php?query=52718~hi_play oraz DOUBLE FLASH-Detroit Psycho: http://www.uptrax.com/music/player/playerframe.php?query=52720~hi_play Posłuchajcie to co ja słuchałam tej właśnie daty.Byłam szczęsliwa,że były te utwóry a zaraz za nimi był NONATIC-New Entry: http://uptrax.com/music/player/playerframe.php?query=52536~hi_play Ten NONATIC był tuż przed moim wyjściem na autobus bo około godziny 4:55.Zaczęłam się ubierac i ubrałam się w moją nowonabytą bluzkę specjalnie aby się pokazac koleżankom i opowiedziec o niej DJ-owi ROTTWAG’owi i pokazac mu później moje fotki w niej.Na te bluzce pisze „Music School”.Potem wyszłam na autobus i pojechałam na zajęcia.Kiedy zajechałam na dworzec autobusowy to od razu poszłam do kiosku aby kupic nowy numer FunClub’u.W jednym kiosku nie mięli to poszłam do holu dworca gdzie są inne kioski i tam mięli ten numer.Jako dodatek były kolczyki w czarne kotki.Po tym jak kupiłam FunClub to poszłam na przystanek tramwajowy.Kiedy stałam na przystanku to zaczęłam czytac nowy numer.Wyjęłam go z folii tak aby nie zgubic kolczyków i czytałam o Selenie Gomez,że ratuje zwierzaki oraz o Wenthworth’cie Miller’ze,który grał „Skazanego na śmierc”i odwiedzał fanów w Chinach i chętnie pozował do zdjęc oraz o Miley co szasta kasą na zakupach.I tak bardzo zaczytałam się w tę gazetę,że przegapiłam jeden tramwaj i musiałam czekac ale w międzyczasie dalej czekałam.Kiedy już nadjechał kolejny tramwaj linii 22 bo na ten czekałam to wsiadłąm w niego i musiałam się wepchac bo był zapachany ludźmi i stałam trzymając się jedną ręką poręczy a drugą trzymałam gazetę i czytałam. W FunClubie był text gdzie dla zabawy w artykule „Miley szasta kasą”trzebabyło wypełnic puste miejsca więc ja sobie je w myślach wypełniałam tak:”Pewnego razu Miley zawędrowała do wioski(tu trzebabyło coś wstawic)Pledgerowo gdzie zapukała do drzwi sołtysa(tu też trzebabyło coś wstawic-jakieś imię)Mieczysława i zapytała się gogdzie tutaj znajdzie sklep lub glaerię handlową,które oferują w sprzedaży papugę,która śpiewa(tu trzebabyło wstawic nazwę ulubionego utworu)LOOPO INC-Cold Mountain.Na to sołtys odrzekł…”i tak dalej i dalej az w końcu dojechałam te dwa przystanki do Podwala a właściwie pod księgarnie pod Arkadami i dalej poszłam na nogach do szkoły. Pierwszą lekcję mieliśmy wykłady z wewnętrznych systemów politycznych oraz potem administracje publiczną.Pamiętam jak na przerwie miałam prezent dla mojej koleżanki Kasi M.z mojej grupy,która to miała wtedy tego referata z Julitą no i pochwaliła moją własną interpretację.Był to puchaty różowy futerał na komórkę.Prezent abym nie zapomniała jej go dac miałam schowany w mojej małej torebeczce,którą noszę na szyji,i która była dodatkiem do najnowszego numeru Winx Pixies.Schowałam też tam w niej te kolczyki czarne kotki,które najpierw chciałam dac Basi ale zdecydowałam się,że dam je mojej koleżance Agnieszce,która razem ze mną przepada za DJ’em ROTTWAG’iem:)))No i poczekałam na ten moment aż wręczę prezent Kasi i go wręczyłam tylko tak aby nikt nie wiedział o tym,że to odemnie.Kasia zapytała się mnie czy to jest prezent w zamian za te pudełko śniadaniowe, które dała mi pół roku wcześniej a ja odpiwiedziałam jej,że po części tak ale bardziej jest to prezent pożegnalny z racji tego,że odchodzę w końcu do Poznania.Na lekcji potem czekałam jakby tu dac koleżance te kolczyki.Nagle Anna W.,która siedzi za mną w ławce zobaczyła u mnie gazetę FunClub i zapytała się czy może poczytac no to dałam jej do poczytania. Zobaczyła podczas czytania gazety,że dodatkiem były kolczyki w kształcie czarnych kotów i chciała je zobaczyc no to jej pokazałam i powiedziałam jej,że jak chce to sobie może je wziąśc ale odmówiła bo powiedziała mi,że takich nie nosi.W końcu na zajęcia przyszła spóźniona Agnieszka i to jej dałam kolczyki,w których jest jej bardzo do twarzy ale jak się dowiedziała,że wcześniej chciałam je dac Ani to aż się wkurzyła ale ja jej powiedziałam,że nie zrobiłąm tego celowo i zastanawiałam się czy by chciała takie pierdółki z gazety.Ale na szczęscie prezent jej się podobał i nawet zauważyła,że odpadło jedno oczko z kotka i zrobiła to poświęcenie i po tym jak wyrzuciła opakowanie czy tam folie od kolczyków to spostrzegła się,że oczko musiało się oderwac jeszcze w opakowaniu. Tej samej daty podczas lekcji zauważyłam,że rozlał mi się żelopis i zabrudził mi cały plecak z Witch.Wzięłam do ręki kawałek kartki i przecierałam tam gdzie brudne aby wytrzec rozlany żelopis.Wyciągłam to co mi zabrudził i dobrze,że mi indexu nie pobrudził czy notatek albo ubrań ale na szczęscie obyło się bez tego.Agnieszka mi podała chusteczkę higieniczną i wytarłam resztki.Wyrzuciłam także rozwalony szminkopis do kosza na śmieci,którym tak się chwaliłam parę dni wcześniej.No i tak siedziałam na zajęciach i rozmyślałam o moim odejściu do Poznania.Zajęcia minęły szybko i poszłyśmy z Agnieszką do sali informatycznej aby się zalogowac i sprawdzic czy nie ma online naszego ulubionego DJ-a.Okazało się,że jest online i napisałysmy do niego,ze dałam Agnieszce kolczyki ale jemu też dam jakiś prezent ale na pewno nie damskie kolczyki z gazety bo tych by nie wziął na 100%.Odpisał mi,że mam dobrą intuicję bo damskich kolczyków na 100% by nie wziął… 10 grudnia 2008-nasze ostatnie widzenie…2/24/2009 O tym co się stało Paulinie i Gutkowi rozmawiały obydwie nasze grupy.To nami wstrząsnęło.Tego dnia jednak nie tylko przejęłam się tym co się stało Paulinie i Gutkowi ale też musiałam jak co środę iśc i czekac na pana Pledger’a.No i poszłam do szatni i zaraz ta się zjawił.Rozmawiałam z nim i pokazałam mu zdjęcia z mojej wczorajszej przygody,którą miałam w pociągu a ten mnie wywiózł do Chin:)))Pan Pledger obejrzał zdjęcia i pokazałam mu nawet karteczkę z adresami e-mail jakie pozostawili mi wczorajsi nowi znajomi i,że na te adresy mam im posłąc zdjęcia.Jak co środę szłam po schodach z panem Pledger’em i go odprowadzałam,a że mieliśmy blisko siebie lekcje to było nam po drodze.Pan Pledger zapytał się mnie jakie teraz mam zajęcia no to mu odpoiwiedziałam,że administrację publiczną a on mi powiedział,że dla przyszłego polityka to bardzo ważny przedmiot.Ja mu od razu odpowiedziałam,że nie chcę byc politykiem tylko wykładowczynią a on mi życzył szczęscia,z racji tego,że studenci mogą nieźle dac w kośc i wykładowca nigdy nie może byc mądrzejszy od swoich studentów.I zaraz potem miałam administrację publiczną z panem Gerlach’em.Zaraz po administracji publicznej poszłam znowu nba dół do szatni gdzie był pan Pledger.Tego dnia zamówiłam sobie jak zwykle pierogi i za mną z tyłu siedział przy stoliku pan Pledger.Byłam do niego obrócona plecami i tyłem i jadłam.Myślałam,że nie zwraca na mnie uwagi ale się pomyliłam..”Pani Florentyno!!!A czemu Pani tak je na stojąco???”.Obróciłam się cała czerwona ale odpowiedziałam mu,że za czasów II wojny światowej jedzono na stojąco z racji tego,że w każdej chwili mogli przyjśc SS Mani i uwinąc człowieka.Powiedziałam mu jedząc pierogi:”Dziekuję,że pan kazał mi wierzyc,że zdam.Pan jest mój kochany pan Pledger.Tak pana nazwałam z racji tego,że kojarzy mi się pan z utworem Techno,którego słuchałam kiedy miałam nie zdac a ten utwór to Smith&Pledger-Believe a „Believe”znaczy „wierzyć”.Dziękuję panu bardzo…”.Pan Pledger powiedział,że nie zna żadnego DJ’a Pledger’a ale za to zna Cher,która śpiewała”I don’t believe”czyli,że nie wierzy.Powiedziałam mu,że ta Cher to taka sztuczna bo miała za sobą już tych operacji plastycznych a pan Pledger mi powiedział,że bardzo dobrze się za to Cher trzyma.No i taka była nasza rozmowa.Potem przyszedł pan Grant i była myśl polityczna ale za to poszłam najpierw do sali gdzie miałam zajęcia a jeszcze trochę się nasiedziałam z racji tego,że pan Grant długo rozmawiał na dole z panem Pledger’em jak co środę i omawiali swoje sprawy ale zapytałam się Malwiny,która siedziała za mną czy jest jeszcze pan Pledger na dole w barze bo przyszła z barku z czymś słodkim,które ona uwielbia a ja nienawidzę a Malwina potwierdziła,że jeszcze jest.Tak więc zbiegłam znow na dół by go zobaczyc i go zobaczyłam znowu…
Gdybym ja wtedy wiedziała…Na myśli politycznej było normalnie.Po myśli politycznej zagadałam do DJ’a ROTTWAG’a na ten temat czy pogodziłby się ze mną z racji tego,że byliśmy pokłóceni.DJ ROTTWAG z chęcią się ze mną pogodził.Rozmawiałam z nim o panu Pledger’ze i o tym,że widziałam go w barze i powiedziałam mu o tym,że dziś przekręcił moje imię FLORIANNA na FLORENTYNA ale nie gniewam się za to na niego jak na te głupie szatniarki,które zwykły na mnie tak gadac bo wiem,że pan Pledger chciał się ze mną przekomarzyc i tyle i to tak samo jakbym ja nazwała go „MLEKOSŁAW”czy”MIOTŁOSŁAW”(DJ ROTTWAG zna prawdziwe imię i nazwisko pana Pledger’a.Przed nim nie mam tajemnic).Z DJ ROTTWAG;iem jeszcze rozmawiałam przez około 20 minut i potem poszłam w stronę rynku aby kupic tę bluzkę,którą dat 8 grudnia 2008 roku kazałam odłożyc. W domu rozpakowałam paczkę moich nowo nabytych rózowych ręczników oraz czułam się naprawdę szczęsliwa.Co prawda po kąpieli czułam jeszcze ten ścisnięty pęcherz to już mniej ale czułam się taka szczęsliwa,że mam takich cudownych wzorców osobowych jak pan Pledger czy DJ ROTTWAG i cieszyłam się,że DJ ROTTWAG się ze mną pogodził. Kiedy zasypiałam to byłam bardzo szczęsliwa,że mam DJ ROTTWAG’a i wiem,że jutro na uptrax.de znowu go zastanę online. Wypadki chodzą po ludziach2/24/2009 Za duzo się działo w moim zyciu przez ten 3 tygodnie od 21 listopada 2008 do 12 grudnia 2008.Przez ten czas kiedy miałam krwiomocz i pobolewały mnie nerki a ja myslałam jak tu to leczyc sama bo w koncu chyba to było powodem,że daty 18 listopada 2008 roku czekając rano na pociąg wymarzłam z racji tego,że za lekko się ubrałam i bawiłam się,że mnie wywieźli na Sybir o czym pisałam nawet na moim blogu: http://floriana.blog.onet.pl No i zanim jeszcze moje szczęscie zgasło to daty 3 grudnia 2008 roku zdżyłam jak co środę się pochwalic mojemu szczęściu,że mam nowego idola-Tomka ze zardządzania.Kiedy przedstawiłam panu Pledger’owi Tomka i nas widział razem w szatni to powiedział mi,że mam się wziąśc za tego Tomka:)))Powiedziałam mu za co kocham tego Tomka i za to,że imponuje mi tym,że zna tak świetnie język angielski a pan Pledger oznajmił mi,że zna świetnie język niemiecki.Wyznałam panu Pledger’owi,że się w nim zakochałam a on odpowiedział mi,że jest dla mnie za stary i jemu już bliżej do grobu no i ma prawie 60 lat.Zawsze mi to powtarzał-”że jemu już bliżej do grobu”.Czy on coś przeczuwał???Już kiedy w marcu 2008 roku go poznałam i pokochałam to któregoś dnia wyznałam mu miłośc po tym jak zagadał do mnie o to czy to prawda,że się zakochałam w panu z ekonomii no i nie tylko w nim a ja dodałam,że jego też kocham a on mi powiedział,że jemu już bliżej do grobu i zbliża się do 60-tki. Czy naprawdę nikt nic nie czuł???Czy naprawde musiał umrzec???Może on sam to czuł a nikomu się nie skarżył???Myslałam,że żartuje sobie ale jednak stało się inaczej… Jeszcze do tego momentu nie odjdę ale powiem WAM jedno.Jak już wcześniej pisałam chciałam wtedy bardzo silnie zostac wykłądowczynią i każdy sprzeciw budził we mnie płacz.Daty 8 grudnia 2008 roku,w dzień 5 urodzin zaprezentowałam mojemu koledze-Mariuszowi H., którego nazywam pieszczotliwie „Elena”bo razem udajemu małżeństwo Caucesco i ja jestem Caucesco a on jest moją małżonką Eleną i tej daty,w dniu 5 urodzin mojej córki Cyanide,która nie była człowiekiem tylko profilem biologiczno-chemicznym i zginęła daty 9 stycznia 2004 roku i tym sposobem przekreśliły się moje marzenia o zostaniu chemiczką czy anatomopatologiem, że tej daty-8 grudnia 2008 roku po 5 latach postanowiłam już poćwiczyc do roli kolejnego zawodu moich marzeń-wykładowcy i pokazywałam Elenie,która się uczyła jaką metodę nauki efektywnego uczenia opracowałam.Pokazywałam mu to co pisałam na moim blogu-floriana,że aby efektywnie się uczyc to trzeba coś z czymś skojarzyc.Opowiedziałam Elenie,że jego referat na ćwiczenia z wewnętrznych systemów politycznych tylko dlatego został skrytykowany przez wykławodcę z racji tego,że Elena go czytał a nie dodawał nic od siebie a to było takie automatyczne i nie wykazywało wiedzy i zrozumienia czytanego textu referatu.Elena wziął sobie moje rady do serca i w czytekni biblioteki zaczął się uczyc.Czułam się jak prawdziwa wykładowczyni i byłam dumna z tego,że komuś mogłam przekazac wskazówki dotyczące mojej metody,którą opracowałam w rytm muzyki Techno.Jeszcze tego samego dnia poszłam do mojej ulubionej sprzedawczyni bluizek w rynku i upatrzyłam sobie jedną różową bluzkę w paski z napisem”Music School”czyli”Szkoła muzyczna”i kazałam ją odłożyc.Za to nie zdązyłam na pocag o godzinie 15 i z racji tego musiałam poczekac dopiero na tego o 16:10-ostatniego. Kiedy biegłam jeszcze na tego o godzinie 15 to czułam już,że kiedy biegnę i zabiegam pod tunel a ten odjeżdża to coś się ze mną dzieje nie tak i mnie bolą nerki od wysiłku.Tak mnie gięło z bólu.Kiedy po godzinie 16:10 zajechał pociąg,w który wsiadłam to od razu poszłam do toalety a pasażerce obok kazałam popilnowc moich rzeczy i w toalecie zauważyłam,że nie oddaję moczu w normalnym kolorze oraz,że ściska mnie pęcherz jakbym miałą kamienie!!!Sprawa była poważna…Jednak liczyłam na poprawę. Na następny dzień czyli daty 9 grudnia 2008 roku kupiłam sobie nowy numer Winx Club gdzie dodatkiem była szminka-długopis.Nazwałam go przez to „szminkopis”i przez całe ćwiczenia z wewnętrznych systemów politycznych pisałam tym szminkopisem i rysowałam sobie zbiór elementów miłosnych oraz bałam się,że nie zdam. Myslałam tez o tym czy by nie pójśc do lekarza o te kamienie na nerkach i krwiomocz.Kiedy podczas zajęc byłam w toalecie to znowu kiedy oddawałam mocz czułam jakbym miała ściśnięty pęcherz i liczyłam na poprawę.Jednak krwiomoczu nie miałam za dużo tylko ten ucisk w pęcherzu no i układałam już w myślach co powiem lekarzowi urologowi lub gastrologowi bo to już prawie 3 tydzień mijał odkąd byłam w takim stanie!!!Kiedy byłam w toalecie na ul.Sieradzkiej na samej górze przy sali 301 to wyjrzałam przez okno na ulicę.Lubię wyglądac przez okno a szczególnie z takiej wysokości.Widziałam park przez okno.Kiedy wróciłam na zajęcia to znowu chwyciłam szminkopis do ręki i pisałam nim a właściwie rysowałam zbiór elementów miłosnych typu:”PLEDGER,GRANT…”i tak dalej.Pochwaliłam się moim szminkopisem mojej koleżance Agnieszcze z Kłodzka,która siedziała za mną i pokazałam jej jaki fajny mam szminkopis.I tak mijały mi chwilie.Ten dzień-9 grudnia 2008 roku opisałam szczegółowiej na moim blogu:
http://hay-lin.blog.onet.pl w poście pt.”Kuchnia łączy ludzi”.To był taki piekny dzień,że nawet tego dnia zapomniałam już o tych kamieniach na nerkach i miałam przygodę z Azjatami. Kiedy na wieczór po powrocie do domu wzięłam kąpiel i czesałam moje włosy to słuchałam także FAKTÓW WROCŁAW na TVP3 regionalnej i tam zapowiadali,że tramwaj przy Placu Dominikańskim się stłuknął i jest straszny korek.Gadali też ilu było rannych. Na następny dzień był długowyczekiwany przezemnie 10 grudnia.Moje 34 urodzinki.Rano między godzina 3:30 a 5 rano przywitał mnie mój najukochańszy utwór LOOPO INC-Cold Mountain,który dał mi siłę na cały dzień i nie tylko.Potem wsiadłam w autobus i pojechałam do szkoły.Już z samego rana przed administracją publiczną wyczekiwałam mojego szczęscia-pana Pledger’a.Basia przypominała mi,że mam już nie iśc zgodnie z umową na dół za panem Pledger’em bo przecież kazałam jej przypomniec ale ja i tak poszłam.I nie żałuję tego,że poszłam.Najpierw poszłam na dwór gdzie na niego wyczekiwałam.Tam spotkałam Gutka,który rozmawiał z Anią T.Zapytałam się go gdzie zgubił swoją dziewczynę Paulinę a on mi odpowiedział,że w szpitalu leży.A ja się zapytałam co się stało i czy w ciążę zaszła i teraz rodzi ich wspólne dziecko a Gutek mi powiedział,że sprawa jest poważna.Zapytałam się go czy ja coś źle powiedziałam i na samo słowo szpital mam zaraz myslec sobie najgorsze,że Paulina ma raka i leży łysa w szpitalu czego jej nie życzę a on mi odpiwiedział,że kawałek włosów jej ucięli.Zapytałam się jak to.Gutek opowiedział mi,że wczoraj jechał tym tramwajem,któr się zderzył na Placu Dominikańskim i otłukł sobie bark a Paulina jakoś tak upadła,że rozcięła sobie głowę i musięli ją szyć… Jak tu wypadki chodzą po ludziach…Kiedy wczoraj słuchałam o ofiarach i zderzeniu tramwaju czesząc się to nie sądziłam,że tragedie są tak blisko i tyczą się też moich znajomych.Niby słuchając w televizji o tragediach i liczbach ofiar nie przejmujemy się tym zbytnio bo na całym świecie ileż to jest wypadków i ludzi ginie a tu kiedy dowiadujemy się,że to ktoś ze znajomych jest wśród rannych to co innego… Gutek i Paulina-życzę Wam szczęścia!!!Paulina jest ładną dziewczyną i nawet nie widac po niej aby gdzieś ją szyli a i włosy ma bardzo ładne i wygląda nieco jak Vanessa Hudgens i naprawdę pasują do siebie z Gutkiem.Chociaż Gutek mówi mi,że ja pasuję do DJ’a ROTTWAG’a a widział nas razem i ocenił… Gutek i Paulina podobnie myślą i razem zdają nawet trudne zadania u pana Grant’a z myśli politycznej i obydwoje je zaliczają tak więc są dla siebie nawet stworzeni.Mam nadzieję,że będą razem żyli długo i szczęśliwie. AutorNa mój temat Archiwa
Luty 2022
Kategorie |